Wczoraj zakończył się 70 filmowy festiwal w Cannes 2017. Chciałabym zapamiętać z niego coś więcej niż koronkowe kreacje celebrytek i niektórych aktorek, zwłaszcza że koronek nie lubię. Uważam, że korzystnie wygląda w nich bielizna, ale już nie cała sukienka. Chyba, że nocna. Raz, że koronki pogrubiają, dwa że odsłaniają za dużo. Choć przy okazji odsłaniają też prawdę na temat tego, kto ma klasę, a kto nie.
Mam nadzieję, że uda mi się obejrzeć gdzieś filmy nagrodzone i „zauważone” na festiwalu. Chodzi mi zwłaszcza o szwedzki „The Square”, który otrzymał Złotą Palmę, rosyjski „Loveless” nagrodzony przez jury oraz „BPM (Beats Per Minute)”, który otrzymał Grand Prix.
Ciekawy może być także „The Beguiled” w reżyserii Sofii Coppoli (ostatnio mam słabość do jej filmów), a także „The Killing of a Sacred Deer” i „You Were Never Really Here” – nagrodzone za scenariusz. Chętnie obejrzę również „The Florida Project”, który wydaje się być filmem nietuzinkowym oraz – z pewnym wahaniem – „Szron”. To wahanie wynika z faktu tematyki filmu. Na festiwalach często zwraca się uwagę na filmy o zabarwieniu politycznym nie dla ich artyzmu czy jakichś cech wyróżniających, ale samej tematyki. W ten sposób wielokrotnie zdarzyło mi się oglądać „kichy”. Ale ryzyk – fizyk 🙂
Ciekawe tylko, jaka stacja pokarze któryś z tych filmów. Z pewnością żaden z nich nie jest wysokobudżetowym hollywoodzkim widowiskiem, najchętniej oglądanym przez „tłumy”, o czym zresztą świadczą frekwencje w kinach po premierach. Ale może któraś stacja weźmie pod uwagę bardziej wymagających widzów, zlituje się i wciśnie któryś z nich pomiędzy „Piratów z Karaibów”, a „Batmana”…
Tak czy inaczej kolejny festiwal w Cannes przeszedł do historii. I tak naprawdę jedynie szkoda, że akcent przesuwa się ze słowa „filmowy” na słowo „festiwal”. „Festiwal” – modelek, paparazzi, próżności, lansu, mody, zabawy. Natomiast „filmowy” robi się tłem, miejscem związanym co prawda z kinem, ale przede wszystkim takim, w którym można się pokazać. Choć mało kto by zauważył, gdyby przeniesiono je na plażę, czy przed kasyno…