Skończyła się kampania wyborcza, zaczęło wycofywanie z obiecanek cacanek. W sumie dobrze, bo i tak jesteśmy nieźle zadłużeni. Nie oznacza to oczywiście, że w księgowości i kadrach nic się nie zmienia. W podatkach mamy choćby cały pakiet zmian wchodzących w życie od 1 listopada, czyli od jutra. To zmiany uchwalone co prawda w starej kadencji, ale że zmiany w ramach parlamentu i rządu nie są duże, więc można powiedzieć, że to zmiany starego – nowego układu sił politycznych.
Swoją drogą jeśli chodzi o sprawy kadrowe ciekawi mnie los składek ZUSowskich od przekroczenia 30-krotności wynagrodzenia i w ogóle wzrostu najniższego wynagrodzenia. Obie sprawy mocno kontrowersyjne, ze względu na skutki, a nie na dobre intencje. Zobaczymy jak to się skończy.
Dziś wyczytałam ciekawostkę odnośnie spraw kadrowych – choć w innym kontekście – że ZUS ma problemy kadrowe. Otóż brakuje im lekarzy orzeczników. Nie jest to żadna nowina, bo lekarzy brakuje w całym kraju, o czym bardzo dobrze wiedzą pacjenci, ale czego zdaje się nie zauważać Ministerstwo Zdrowia. Zamiast ułatwiać pracę tym, którzy nie zwiali z kraju, ciągle rzuca im kłody pod nogi i ciągle nastawia przeciwko nim pacjentów. Zwala choćby winę za kolejki do lekarzy nie na siebie (bo takie są limity NFZ i taka ilość lekarzy), lecz na opieszałość medyków.
Ostatnio padł nawet pomysł płacenia lekarzom za efekt pracy… To może rozwiązać problem braków kadrowych w ZUSie, gdy lekarze specjalizacji trudnych, leczących słabo rokujące choroby, przerzucą się na ZUSowskie zatrudnienie. No chyba, że wybiorą prywatne kliniki. Tak czy inaczej skutek może być taki, że skróci się czas chorowania (ze względu na brak leczenia). Więc na plus dla budżetu. Albo będziemy się leczyć prywatnie, mimo płaconych składek. Jakoś nie bardzo mi to pasuje. Nie wiem kto w ogóle mógł wystąpić z takim pomysłem, jakby medycyna była matematyką.
A przy okazji tematu polecę fajną firmę księgową: kadry płace Wrocław. Może komuś się przyda namiar na dobre, rzetelne, sprawdzone biuro rachunkowe.